poniedziałek, 10 września 2012

Byle dalej od Rozumu

Credo quia absurdum
Zostałem zaproszony na forum didaskalos.pl przez ks. Krzysztofa Paczosa, aby – jako muzułmanin – podzielić się kilkoma refleksjami na temat Boga. Od razu zaznaczam, że jestem całkowitym laikiem w tej kwestii. Ani nie jestem żadnym teologiem, ani duchownym, ot po prostu zwykłym wiernym, zastanawiającym się od czasu do czasu nad obiektem swej wiary. Ale prawdę mówiąc nikt z nas, żyjących na Tym Świecie, nie jest kompetentny w kwestii Boga ani odrobinę bardziej niż inni, może z wyjątkiem Proroków. Jednak ich epoka odeszła już w przeszłość. Nikt też nie jest chyba kompetentny ani odrobinę mniej niż inni – tak przynajmniej ja to rozumiem, z mojej, islamskiej, perspektywy. Gdyż każdemu z nas dana jest fitra, zdolność do wiary, a więc i możność pokuszenia się na wyrażenie jej w słowach. Inna sprawa jaki robimy z tej zdolności do wiary użytek.

Dodam na początek jeszcze jedną uwagę, ważną w kontekście dalszego wywodu. Jestem byłym ateistą. No prawie. To znaczy „prawie ateistą”, gdyż kiedy nim byłem, wolałem jednak pozostawiające pewien obszar niedomówienia słowo „agnostyk”. A także „prawie byłym”, bo nadal do wielu form ateizmu (i wielu ateistów!) mam wiele sympatii (choć z wyłączeniem Nowego Ateizmu). Zaś najważniejsza książka o Bogu (może poza Koranem) jaką przeczytałem, i to jeszcze nim w Niego uwierzyłem, to „Cud teizmu” australijskiego filozofa-ateisty John Mackiego rozprawiające się ze wszelkimi "dowodami" na Jego istnienie. Ocaliła mnie ona przed jakimikolwiek próbami intelektualnego dowodzenia istnienia Boga, a po prawdzie uchroniła mnie chyba też w ogóle przed pokusą zbytniego koncentrowaniem się na próbach opisywania Go w kategoriach intelektualnych.

No bo jak można ująć w kategoriach intelektualnych, kategoriach rozumowych, kategoriach przynależnych koniec końców Temu Światu, Byt, który jest transcendentny, który jest „spoza Tego Świata”? W Koranie użyty jest tu termin ghajb, niepoznawalne – skryte, w tłumaczeniu Józefa Bielawskiego.

***
Objawienie koraniczne – choć nie jest niby narracją w żadnej mierze chronologiczną – już na początku obwieszcza samo o sobie: „To jest Księga - nie ma, co do tego żadnej wątpliwości - droga prosta dla bogobojnych; dla tych, którzy wierzą w to, co skryte”  [księga (sura) 2, werset (ajat) 3], zaś  „On [Bóg] posiada klucze do tego, co skryte; zna je [to co skryte] tylko On sam” [6:59]. I to w stronę ghajb, tego co skryte, kieruje nas iman, wiara.

Wiara, zakłada niedowodliwość, niepoznawalność, relację pozaintelektualną, pozarozumową. Sufi, mistycy islamscy, wskazują nie na rozum, aql, ale na serce, qalb, jako na najważniejszy instrument wiary. Koran zaś określa ludzi pozbawianych wiary jako tych, którym „Bóg nałożył pieczęć na ich serca” [2:7].

W znanej mi praktyce sufickiej, zwanej muraqaba – obserwacja, wypatrywanie Boga – wypowiadamy nija, intencję praktyki: „Zwracam się w stronę mego serca, a moje serce zwraca się do Boga”. Lub zamiast „Boga”, ci którzy wahają się, czy przywoływać Go tak wprost, mogą użyć sformułowania „zwracam się do – na przykład – Odwiecznego Bytu”.

Muszę uczynić w tym miejscu jednak pewne zastrzeżenie. Nie chcę fałszywie uchodzić za jakiegoś mistyka. Klasyczna mądrość suficka przywołuje szejka, mistrza, mówiącego do murida, ucznia: „Wypoleruję twoje tak serce, że stanie się lustrem, w którym będzie przeglądał się tylko Bóg”. Otóż ja chyba nie jestem gotów, na takie oczyszczenie, polerowanie, serca, przynajmniej w Tym Świecie (zwanym z muzułmańska ­dunija).

***
Bo islam ma też obok mistyki obszerną tradycję filozofii racjonalnej, ilm ul-kalam (dosłownie: wiedzy o słowach), której szczytowym osiągnięciem była szkoła mutazylicka z dziewiątego i dziesiątego wieku po Chrystusie, racjonalistyczna wręcz skrajnie. Ot choćby w twierdzeniu, iż do tego czym jest grzech, a czym dobry uczynek człowiek może dojść swoim rozumem, i żaden Bóg, ani Koran nie jest mu do tego potrzebny. Pogląd bliski i mi, z drobną parafrazą w dzisiejszej terminologii: do tego co dobre i złe, do zasad etycznych, można dojść całkiem skutecznie i sensownie bez żadnego Boga.

No, ale mutazylityzm się skończył nie najlepiej – tak jak wiele i późniejszych racjonalizmów. W pewnym momencie pojawia się bowiem refleksja: „Dlaczego ludzie tego nie kupują, skoro racjonalnie to przecież wszystko z siebie tak pięknie wynika? Trzeba im to  p r z e t ł u m c z y ć.” No i mutazylici zabrali się za tłumaczenie: założyli nawet specjalną instytucję nazwaną mihna, która miała ustalić, kto tu nie podziela właściwych poglądów, zaś krnąbrnych ukarać. Nawet śmiercią.

***
Zostawmy więc racjonalizm. Dobry on do wielu rzeczy, choćby do spekulatywnego dyskutowania o Bogu, ale nie do rozwijania wiary w Niego, wzmacniania swego iman. Do tego lepiej jednak służy mistycyzm, irfan. I to nie tylko do wzmacniania wiary, ale także i do jej rozbudzenia, jeśli kto niewierzący taką potrzebę, tęsknotę odczuwa.

Czym bowiem jest ta relacja z Bogiem, jaką jest wiara? Czym jest relacja człowieka z Bogiem, tak kategorycznie określona w Koranie: „I stworzyłem dżiny i ludzi tylko po to, żeby Mnie czcili.” [51:56]? Skoro szukamy metafor spoza domeny rozumu, to odwołanie się do języka innych dziedzin wydaje się odpowiednie, odwołanie się do języka uczuć, języka emocji, języka sztuki, języka więzi z Innym. Do języka przeżycia nie intelektualnego, ale estetycznego, czy etycznego – temu chyba bowiem wiara, jako przeżycie nie intelektualne, a duchowe, jest bliższa. Bo przecież: Wiara to nie wiedza.

Może relację z Bogiem, zamiast jako relację poznawczą, "uznanie jego istnienia", lepiej widzieć jako relację „zakochania się w Nim”, „zaprzyjaźnienia się z Nim”, jak chce perska poezja mistyczna? Może bardziej pokrewna niż wiedza, jest wierze sztuka, a „uwierzyłem w Boga”, znaczy tyle, co „spodobało mi się”, „dostrzegłem piękno” jakiegoś dzieła sztuki, albo i samej Natury.

Mój Ojciec, który jest agnostykiem, i właśnie od którego niegdyś nauczyłem się tego określenia, kiedy rozmawiamy o wierzy, mówi iż musi to być coś takiego jak zachwyt krajobrazem, który on – miłośnik Tatr – przeżywa podczas górskiej wycieczki*. I prawdę mówiąc wiara w Boga jest dla mnie właśnie tym, niczym więcej. Bo czyż nie o zachwycie przyrodą mówi Koran?

„On jest Tym, który rozpostarł ziemię i umieścił na niej solidnie stojące [góry] i rzeki; a ze wszystkich owoców umieścił na niej pary, po dwoje. On okrywa nocą dzień. Zaprawdę, w tym są znaki dla ludzi, którzy się zastanawiają! I są na ziemi działki sąsiadujące ze sobą, ogrody winnej latorośli i pola zasiane, i palmy rosnące w kępach lub osobno. […] Zaprawdę, w tym są znaki dla ludzi, którzy są rozumni!” [13:3-4]

***
Ksiądz Krzysztof Paczos zadał mi takie „banalne” pytanie: „Kim jest Bóg” i jeszcze dla „ułatwienia” poprosił o odesłanie do kategorii „większych niż kategorie naszego rozumu” (a więc i do kategorii poniekąd pozadyskursywnych); zaś jako wisienkę na torcie zasugerował ponad to, by nie były to kategorie zamknięte w obręb jednej religii ;-). Starałem się wywiązać z tego zadania w miarę moich skromnych sił, choć wątki ekumeniczne – obecne obficie i w Koranie – jednak zostawiłem na boku, by nie zasypywać czytelnika w pierwszym wpisie mnogością cytatów.

Ale i tak znacznie lepiej – i lapidarniej – ujął to przecież przed blisko ośmioma wiekami Dżalaluddin Rumi, słynny mistyczny poeta perski:

Cóż mogę wam powiedzieć, o Muzułmanie?
Nie znam siebie.
Nie jestem chrześcijaninem, ni żydem, ani też czcicielem słońca czy muzułmaninem,
Nie pochodzę ze wschodu ni z zachodu, ani też z lądu ni z wody,
ani z pokładów ziemi ni ze sfer niebieskich
ani z życia ani z bycia.
Nie pochodzę z Indii, z Chin, z Ziemi Hunów ani z Saksinu,
nie z Iraku ani ziemi Khurasanu.
Nie jestem z tego świata, ani też z poza niego,
nie jestem z nieba ni z piekła.
Nie jestem od Adama, ani od Ewy, ani też z raju ani od Ridwana.
Na moje miejsce nie ma miejsca, mój ślad nie pozostawia śladu,
bez ciała i bez duszy, jestem duszą dusz.
Wyrzekłem się dwoistości, połączyłem dwie rzeczywistości w jedną.
Jedyny którego szukam, Jedyny którego znam, Jedyny którego widzę, Jedyny którego wzywam.
On jest pierwszym i ostatnim,
on jest zarazem na zewnątrz i wewnątrz.
Poza nim i jego trwaniem nie znam niczego.
Gdy piłem z kielicha miłości mój wzrok zaćmiony zgubił dwa światy.
Nic mnie nie wzrusza poza tą hulanką i upojeniem.
Jeśli kiedykolwiek odważyłbym się żyć przez chwilę bez Ciebie,
musiałbym pokutować przez resztę mojego życia.
Jeśli kiedykolwiek dany by mi był czas sam na sam z Tobą,
rzuciłbym te światy pod własne stopy i tańczył poprzez wieczność.
                                                                                        [tłumaczenie wierszem wolnym – DK]

Przypis:
* Kiedy spytałem mojego Ojca, czy mogę przywołać go w tym wpisie odpisał: "Oczywiście. Zarazem, trudno mi to dobrze wyrazić, ale sens tego mego odczucia wobec górskiego (nie tylko...) krajobrazu, ale i dzieł sztuki jest taki, że obcowanie z nimi wywołuje czasem poczucie obcowania z czymś, co jest doskonałe poprzez piękno i przez to sugerujące wręcz, że jakiś jeszcze doskonalszy byt się za tym kryje."

Tekst pierwotnie opublikowany na didaskalos.pl. Tam też obszerna dyskusja pod tekstem. Tu jakoś nikt nic nigdy nie komentuje ...

5 komentarzy:

  1. Czyta, czyta..
    i podziwia..

    I choć miewam chwile zwątpienia, piękno przyrody,czy to gór czy pustyni, czy ta krótka chwila spoglądania na rozgwieżdżone niebo, kiedy cały szum dnia ucicha..daje do myślenia. szkoda że tych chwil jest tak mało w tym pędzącym życiu..

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. "Jak przebiegała moja droga do Koranu, tj. islamu (i Boga)? – Ok, popełnię zatem taki biograficzny post. Czy też posklecam z już posiadanych kawałków."

    To z komentarzy na didaskalosie, tak tylko przypominam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze trwa dyskusja pod poprzednim tekstem - pozwólmy się jej skonkludować.

      Myślałem o "poście biograficznym" nie jako następnym, ale skoro jest takie zapotrzebowanie, to być może przearanżuję kolejkę (właściwie gdzieś w czeluściach facebooka taki post już tkwi).

      Usuń
    2. Widać słabo szukałem na facebooku...
      W każdym razie, dyskusja już chyba nie ma ;-)

      Usuń