Odwiedziliśmy dzisiaj F…. Jedna z przyczyn, a może i główna, ożywienia kontaktów, to dzieci. Nasza starsza córka i ich są prawie w tym samym wieku. Miło patrzeć jak razem się bawią.
Problem to niebanalny. Gdzie dzieciom znaleźć rówieśników do zabaw? Byli jeszcze K … i G…, ale wyjechali. Poza tym niewiele opcji – albo dzieci brak, albo mieszkają zbyt daleko. A jeśli brak koleżanek z tej samej społeczności, to jak nasze córki miałby się nie czuć osamotnione wyborem swoich rodziców? (Nie mówiąc już: jak ta społeczność ma trwać i rozwijać się bez tego, by „młode pokolenie” w niej się „socjalizowało”?)
Jest niby nauka religii. A raczej – w naszym przypadku – będzie od przyszłego roku. Ale czy wystarczy? Czy się dzieciom spodoba?
Nie to, żeby narzucać religię. Kiedy podrosną i tak wybiorą po swojemu. Takie życie. Ja wybrałem, czemu one mają nie wybierać?
Nie, nie tylko życie takie. Taką naturą dał nam Bóg. Każdy sam się musi określić wobec Niego. Tak, siak, lub wcale (żona mówi: niech będą i niemuzułmankami, byle były wierzące; ale w czym niby są gorsi ateiści?).
Ale chciałoby się pokazać im na czym polega wybór rodziców, co to takiego ten islam; co to znaczy być muzułmaninem; że nie jesteśmy sami; że są i inni; że jest ta nasza cząstka ummy (ze wszystkimi jej wadami i przywarami).
Żeby umiały wybrać. Żeby umiały odrzucić.
"Nie, nie tylko życie takie. Taką naturą dał nam Bóg. Każdy sam się musi określić wobec Niego. Tak, siak, lub wcale (żona mówi: niech będą i niemuzułmankami, byle były wierzące; ale w czym niby są gorsi ateiści?)."
OdpowiedzUsuńBawią mnie takie fragmenty. Nie to, że są śmieszne, ale zarejestrowałem się na sporym islamskim forum i ludzie tam mają bardzo podobne podejście. W konfrontacji ze stereotypami które na każdym kroku widać, uśmiech sam ciśnie się na usta.