Historia ta jest jedynym znanym mi przykładem, iżby kwestia aborcji stała się tematem debaty publicznej w jakimś z krajów muzułmańskich. Niektóre z nich – obok Turcji, są to na przykład Tunezja, Bahrajn, Bośnia i Hercegowina, czy republiki byłego ZSRR – dopuszczają ją w szerokim zakresie, inne stosują większe lub mniejsze ograniczenia. Jednakże nigdzie nie stała się ona takim tematem debat jakim bywa w wielu państwach Europy, od Polski po Hiszpanię, czy też w USA. Można postawić więc pytanie: dlaczego kwestia aborcji nie jest w islamie tematem debaty?
Pytanie wydać może się nieco dziwnym – bo czemuż to brak czegoś miałby mieć jakąś przyczynę? W takim postawieniu sprawy można by nawet dopatrywać się ukrytego założenia, iż cały świat winien podążać tropem Europy i Ameryki i przeżywać podobne procesy oraz dyskusje jak i one. Jednak takie ujęcie tej kwestii może być produktywne, jeśli potraktujemy je jako próbę wskazana czynników, jakie wywołały debatę na temat aborcji w Europie, a jakie nie wystąpiły w obrębie islamu.
Otóż po pierwsze są to kwestie doktrynalne. Mianowicie już wiele stuleci temu juryści muzułmańscy, opierając się na słowach Proroka (pokój i błogosławieństwo mu) brzmiących:
zaprawdę każdy z was został stworzony w łonie swej matki w czterdzieści dni, następnie był przez tyleż dni zarodkiem, następnie zaś przez tyleż też dni ciałem. Potem Bóg zsyła anioła i nakazuje mu cztery kwestie, by je spisał: czyny tego człowieka, jego zajęcie, czas jego śmierci i to czy będzie dobrym, czy złym. A potem tchnie weń duszę,uznali, iż dopiero po okresie czterech miesięcy – czyli około 17 tygodnia ciąży– możemy mówić o pełnoprawnym życiu ludzkim, a zatem do tego momentu jej przerywanie może być uznawane, w jakimś zakresie i z jakiś względów, za dopuszczalne (pomijam tu inny, skądinąd ciekawy, aspekt dyskusji nad znaczeniem tych słów Proroka, który to dotyczy kwestii predestynacji). Oczywiście interpretacja tego przekazu zmienia się. Dziś – wraz z rozwojem z jednej strony technik przerywania ciąży, z drugiej zaś wzrastającej wiedzy o płodowym etapie życia człowieka (oraz wymownych metodach obrazowania go) – stanowisko niektórych teologów muzułmańskich ulega usztywnieniu; jednakże na przykład po masowych gwałtach bośniackich kobiet w czasie wojny lat 90. (które uznawane są dziś za zbrodnie przeciwko ludzkości) zastosowanie aborcji wskazywano jako odpowiednie rozwiązanie.
Należy tu także przypomnieć o istotnej okoliczności – islam, zarówno sunnicki, jak i szyicki – nie posiada „oficjalnej” doktryny, a w szczególności żadnego „urzędu nauczycielskiego”, który by mógł wskazać jakie zasady moralne, czy nawet dogmaty religijne, są niepodważalnie obowiązujące, a jakie nie (choć aparat państwowy w niektórych krajach muzułmańskich z chęcią podejmuje się takiej roli). Powoduje to z jednej strony poszerzenie spektrum dopuszczalnych poglądów (czasem o takie, których wolelibyśmy by się nie pojawiały – na przykład te wzywające do przemocy), a z drugiej równocześnie brak możliwości pojawienia się w nauczaniu muzułmańskim punktów „niedyskutowalnych” i „niepodważalnych”, jakim mógłby być taki, czy inny stosunek do aborcji (jak to ma miejsce w niektórych innych tradycjach religijnych).
Drugą okolicznością, która wydaje się powodować, iż temat aborcji nie jest istotną kwestią w debacie w krajach muzułmańskich, jest zdecydowanie bardziej negatywny stosunek społeczeństw (w porównaniu z Europą, czy USA) do seksu pozamałżeńskiego oraz przed-małżeńskiego i znacząco rzadsze jego występowanie, zarówno w krajach o większości muzułmańskiej, jak i wśród muzułmanów będących mniejszością w innych krajach. Kiedy seks pozamałżeński jest rzadziej praktykowany i – szczególnie w odniesieniu do kobiet – silnie napiętnowany, na poziomie niespotykanym obecnie w krajach Europy (choć oczywiście nie dotyczy to każdej warstwy i każdej grupy społecznej muzułmanów), to nie zaskakuje, iż idea aborcji, jako środka antykoncepcyjnego, jest znacznie mniej popularnym wątkiem w debacie publicznej. Szczególnie w sytuacji, kiedy inne środki antykoncepcyjne są przez zdecydowaną większość opinii religijnych dopuszczane, o ile znajdują zastosowanie w ramach pożycia małżeńskiego i nie prowadzą do całkowitej rezygnacji z posiadania potomstwa. Warto tu wskazać na przykład Iranu, który – choć znajduje się on pod rządami hierarchii religijnej – wprowadził w latach 90. szeroko zakrojony program planowania rodziny (pod hasłem „dwójka dzieci wystarczy”) i doprowadził do radykalnej zmiany w dzietności (spadek współczynnika dzietności – tj. przewidywanej liczny dzieci przypadających na jedną kobietę – z sześciu do poniżej dwóch, czyli poniżej progu zastępowalności pokoleń).
Ten szybko zmieniający się, także w wielu innych krajach muzułmańskich, model rodzinny (dzietność, choć nadal średnio wyższa niż w krajach niemuzułmańskich, spada, i często model rodziny 2+2 zaczyna być postrzegany jako ten najbardziej pożądany), a szczególnie zmiany w sposobie nawiązywania zawiązków małżeńskich w wielu krajach (odejście od związków aranżowanych przez krewnych na rzecz małżeństw z wyboru) może, choć nie musi, przyczynić się kiedyś do zmian także w kwestii postrzegania aborcji (zwróćmy jednak uwagę, że np. w Polsce, także wśród młodych, stanowisko wobec aborcji – jak pokazują badania opinii publicznej – jest coraz bardziej restrykcyjne, pomimo następujących przemian światopoglądowych i społecznych w innych kwestiach).
Trzecią wreszcie kwestią, którą można wskazać jako okoliczność wpływającą na to, iż temat aborcji nie jest istotnym zagadnieniem debaty publicznej w krajach muzułmańskich jest następująca sprawa. Otóż seksualność – było nie było jedna z podstawowych sfer życia ludzkiego – zazwyczaj jest jedną z głównych spraw podlegających rozmaitym regulacjom społecznym, tabu, czy ideologizacji, szczególnie w odniesieniu do zachowań kobiet, a religie odgrywają w tym na ogółu niemałą rolę. Jednakże wydaje się, że każda religia (i każda epoka historyczna) ma swoją specyfikę w – używając języka współczesnego feminizmu – kontrolowaniu seksualności kobiet. I tak jak w niektórych odłamach chrześcijaństwa obiektem tej kontroli są dziś kwestie aborcji, czy – szerzej – antykoncepcji, to we współczesnym islamie jest to przede wszystkim kwestia stroju kobiety, której jedni chcieliby zakładać hidżab, inni zaś go ściągać. Można wręcz powiedzieć, że muzułmańskie debaty wokół hidżabu (i pokrewnych kwestii) są kulturowym ekwiwalentem europejskich i amerykańskich debat na temat tzw. praw reprodukcyjnych kobiet.
Odwracając przedstawione rozumowanie, można powiedzieć, że wystąpienie w chrześcijańskich krajach Europy i Ameryki trzech konkretnych czynników: jednoznacznych, w większości przypadków, norm etyki religijnej dotyczących aborcji; pozostającego z nimi w napięciu dużego przyzwolenie społecznego na pozamałżeńskie współżycie seksualne i stosowanie aborcji jako metody antykoncepcyjnej; oraz postulowanie religijnej kontroli seksualności kobiet w obszarze stosowanej antykoncepcji – doprowadziło do tego, że kwestia aborcji stała się istotnym wątkiem debaty publicznej. Zaś brak tych czynników w społeczeństwach muzułmańskich spowodował, iż aborcja takim tematem się nie stała.
Podobny zestaw czynników zdaje się warunkować obecność kwestii eutanazji w debacie publicznej (lub też, w przypadku krajów muzułmańskich, brak tej obecności). Zacznę może jednak od pewnej anegdoty pośrednio tylko związanej z tematem. Spotykając się jakiś czas temu z holenderskimi przyjaciółmi rozmawialiśmy o sposobie organizacji opieki nad osobami starszymi. Znajomi wyrazili zaskoczenie, iż tak mało imigrantów z krajów południa – Portugali, Maroka, Włoch, czy Turcji – korzysta w ich kraju ze świetnych domów opieki dla osób starszych, które nie tylko dają doskonałą opiekę, ale zarazem i dużą swobodę pensjonariuszom oraz możliwość kontaktu z innymi ludźmi, tak ważną dla osób w podeszłym wieku. Naszych przyjaciół zastanawiało skąd ta różnica w podejściu między umowną „Północą”, a „Południem”, gdzie ludzie zamiast korzystać ze zbiorowych form opieki, gotowi są znacznie więcej płacić za znacznie mniej fachową i pewną opiekę indywidualną (lub zajmować się nią osobiście). Zostawiając na boku skądinąd ciekawą kwestia tego, w jakim kierunku będzie się zmieniał sposób opieki nad osobami starszymi w Polsce – czy będzie się przyjmował model „północny” (częsty też w USA), czy raczej będzie trwał model „południowy”, „śródziemnomorski” – należy skonstatować, że w zdecydowanej większości krajów muzułmańskich (także w tych zamożnych, na przykład krajach Zatoki Perskiej) dominuje ten drugi – „śródziemnomorski” – model. Wynika on – tak jak i stosunek do kwestii aborcji – z szeregu czynników tak natury religijnej, jak i społecznych (na przykład postrzegania roli osób starszych – choć oczywiście jest ono w krajach muzułmańskich zmienne tak w czasie jak i przestrzeni).
Oczywiście twierdzenie, iż istnieje jakiś związek pomiędzy stosunkiem do domów opieki dla osób starszych, a stosunkiem do eutanazji byłaby nieuprawnionym uproszczeniem. Jednakże można skonstatować, że obecnie stosunek zarówno doktryny muzułmańskiej, jak i społeczeństw – tak w krajach o większości muzułmańskiej, jak i wśród mniejszości muzułmańskich – do eutanazji jest negatywny, a prawo do niej nie jest tematem debaty, podobnie jak i w innych krajach „Południa”, gdzie występuje „śródziemnomorski” model stosunków międzypokoleniowych. Zmiana obecnej sytuacji – i na przykład otwarcie wśród muzułmanów dyskusji na temat tego, czy osoba nieuleczalnie chora winna mieć możliwość zdecydować się wspomagane przez lekarzy samobójstwa – mogłaby mieć więc miejsce jedynie w przypadku dużych przemian doktrynalnych oraz społecznych.
Artykuł pierwotnie opublikowany w Powszechnym Przeglądzie Teologicznym (nr 4/5).